poniedziałek, 8 marca 2010

Plan tygodnia

Pon.: 9-13
Wt.: 9-17
Śr.: 14-22
Czw.: 12-20
Pt.: 13-21
Sob.: 13-21
Nd.: 18-22

(+ dojazd z/do domu: ok.1h [w jedną stronę])

Tak.

Ten tydzień, tak dla urozmaicenia i co bym się nie nudziła, jest 7-dniowym tygodniem pracy...

Po nim mam wolny poniedziałek...i "Witaj Praco!" przez kolejne 6 dni...po których znowu mam JEDEN dzień wolny...

Mówiłam już, że praca w Operze ssie?:D ;|



Tak, wiem że mój blog jest nudny. Ale jakoś nieszczególnie mam czas na jakiekolwiek ciekawe działania, a zdarzeń wewnątrzgarderobianych z oczywistych względów opowiadać mi nie wolno. Z resztą dla was byłyby równie nudne jak cała reszta :P

Pozapracowo to mogę rzec co najwyżej tyle, że odziedziczyliśmy po Upsaczu jej białą komodę którą pierwotnie miał wziąć Bezuk ale się wypiął i jej nie wziął, więc mamy ją my :P I zajęła nam pół sypialni :|

O, jeszcze jakby ktoś miał jakiś genialny pomysł na znośne cenowo (MAX.2500zł/os), ciepłe i ładne miejsce na wakacje, to bardzo zapraszam do porzucania to swoich sugestii.
A jakby ktoś dokonał cudu i znalazł za taką cenę wybyw do Puerto de la Cruz, to w ogóle byłoby wspaniale :P
[Tak, zamierzamy leżeć, opalać się, sączyć drinki i zwiedzać co najwyżej parki ze zwierzątkami :P ]

czwartek, 4 marca 2010

Wolny weekend! :D

Wow...nie sądziłam, że kiedykolwiek będę szaleć z radości na wieść, że będę mieć 2 wolne dni w tygodniu...jeden po drugim....A jednak!
Ostatnio miałam tak 7-8.02...a od tamtej pory 6-dniowy tydzień pracy 0_o'
Następne wolne dłuższe niż dzień - już w Wielkanoc!:> A później w weekend majowy....
Praca w Operze na etat to jednak szczyt upierdliwości.
Pal sześć zajęte prawie wszystkie weekendy, ale wychodzenie z pracy o 22:30 jest nieco...męczące :|
Fakt, są też plusy. Jak np. to, że ja "Traviatę" za którą inni muszą płacić min.50zł i biegać za biletami całe tygodnie wcześniej, obejrzałam jeszcze przed premierą chyba z 5 razy :P Albo to, że mam co najmniej miesiąc wolnego w wakacje (za każdą pracującą sobotę mam do odbioru dzień wolny.) No i się uczę....i zarabiam (chociaż gównianie)...ale poza tym to zdechnąć można ;|
I tymże optymistycznym akcentem kończę, bo mi się nie chce pisać (właściwie to nic mi się nie chce...jedynie poleżeć mogłabym z ochotą) i bo muszę się zacząć ogarniać w celu wybycia do robotejszyn...Dziś balet "Oniegin"...oby dziefczęta były w dobrych humorach i oby nie miały kontuzji...bo będzie przerażająco :|

środa, 17 lutego 2010